Komponuję, by móc się spełnić...
Na czym wg. ciebie polega tworzenie muzyki? Dla kogo grasz i tworzysz?
Jest to próba odwzorowania w dźwiękach swojej duszy, serca i charakteru. Oczywiście są style muzyczne, w których wiele elementów jest dziełem przypadku, jednak ostatecznie to kompozytor powołuje do życia i kieruje rozwojem tego „przypadku”. To twórca wymyśla i poprawia, czasem jedną nutę, czasem frazę, rytm, dynamikę, co w rezultacie czyni utwór jego własnym, niepowtarzalnym dziełem. Od prawie 9 lat uczę się gry na fortepianie. Do szkoły muzycznej zapisali mnie rodzice. Nie marzyłem od dzieciństwa , by moja przyszłość wiązała się z muzyką; dopiero później stało się to moją pasją i zacząłem to kochać. Gram zarówno dla siebie jak i innych. Choć podczas koncertów często towarzyszy mi trema – oczekuję ich, by móc zaprezentować publiczności swoje umiejętności. Komponuję, by móc się spełnić i przelać na papier swoje pomysły, zawsze mając nadzieję, że spodobają się innym. To miłe, gdy ktoś docenia twoją twórczość.
Na jakie przeszkody natrafia śmiałek piszący symfonię lub sonatę?
Nigdy nie skomponowałem symfonii, ale miałem do czynienia z podobną formą, pisząc swoją pierwszą sonatę i koncert fortepianowy. Tworzenie takich utworów z pewnością utrudniają ich rozmiary – zazwyczaj są to dzieła wieloczęściowe i trzeba umiejętnie je poskładać, by tworzyły spójną całość. Warto od razu rozplanować i naszkicować jak najwięcej pomysłów, choć przyznam, że nie zawsze tak właśnie robię. Pisząc koncert fortepianowy skupiłem się na partii fortepianu; potem dodawałem towarzyszenie orkiestry. Gdy zaczynałem pracę nad koncertem, nie miałem żadnego planu. Wymyśliłem początek a reszta powoli zaczynała mi się układać. Po pewnym czasie miałem w pamięci całość, wraz z partią orkiestry, którą musiałem już tylko zapisać i uzupełniać na bieżąco nowymi pomysłami dotyczącymi nowych instrumentów. W efekcie mam niemal gotową wersję, jednak na razie tylko w rękopisie.
Czy komponowanie jest trudne?
To zależy jak na to spojrzeć. Warto podkreślić, że nie jest to tylko zapisywanie nut i kresek na papierze, wręcz przeciwnie, każda nuta jest wyborem, każda harmonia jest analizowana, trzeba wyobrazić sobie, jaką barwę, jakie brzmienie i jaki efekt końcowy chce się uzyskać. Jest też wiele innych powodów, które czynią komponowanie niezbyt łatwym. Jednak proces tworzenia niesie wiele przyjemności, zadowolenie z własnej pracy i nowych, ciekawych muzycznych pomysłów.
Jaka postać jest dla ciebie autorytetem w zakresie pianistyki i kompozycji?
Szczególną rolę w rozwoju moich umiejętności odgrywa mój nauczyciel i wspaniały pianista, Grzegorz Skrobiński. Mam przyjemność z nim pracować już bardzo długo i wiele mu zawdzięczam. Dobrze rozumiem jego wskazówki i uwagi i trudno byłoby mi wyobrazić sobie dla mnie lepszego nauczyciela. Od roku uczę się także kompozycji u świetnego pianisty i kompozytora Marcina Łopackiego. Przez ten krótki czas zdążył mnie nauczyć wielu rzeczy, za co jestem mu wdzięczny i chciałbym kontynuować naszą współpracę. Mam szereg ulubionych pianistów, jednak szczególne wrażenie robiły na mnie zawsze nagrania Vladimira Horowitza. Był wielkim oryginałem. Wypracował swój indywidualny styl i technikę. Potrafił – tak jak Chopin – za każdym razem zagrać ten sam utwór w nowy i ciekawy sposób. W jego interpretacjach zawsze odbija się jego wyrazista osobowość, za co go bardzo cenię. W zakresie kompozycji także doceniam wielu twórców, jednak zawsze szczególne wrażenie robiły na mnie utwory Fryderyka Chopina i Siergieja Rachmaninowa. Obaj byli wspaniałymi pianistami i kompozytorami jednocześnie. Rachmaninow skomponował koncerty fortepianowe do poziomu których nikt, może oprócz Brahmsa, nigdy się nie zbliżył. Mają w sobie ogromny ładunek emocjonalny i niezwykle wyrafinowaną fakturę fortepianową i orkiestrową. Są to po prostu arcydzieła. Ostatnio, zacząłem grać utwory Brahmsa i bardzo doceniłem jego twórczość. Jest to wyzwanie dla każdego pianisty. Brahms stosuje bardzo oryginalną harmonię, która buduje nastrój tajemniczości; bardzo odpowiada mi charakter jego dzieł. Mieszczą w sobie równocześnie wiele głębokich emocji i zaskakujących pomysłów muzycznych.
Czy w muzyce wciąż jest miejsce na nowatorstwo, czy jesteśmy skazani na wtórność i zapożyczenia?
Miejsce na nowatorstwo zawsze jest i zawsze będzie. Sam ciągle szukam swojego oryginalnego stylu, co nie znaczy, że nie wzoruję się na innych. Inspiruję się twórczością wielu kompozytorów, choćby Rachmaninowa czy Strawińskiego. Wzór do naśladowania w okresie rozwoju to ważny element, który często potrafi w tym pomóc. Studiowanie partytur, wykonywanie ich, uczenie się klasycznych technik jakie stosowali twórcy… To wszystko pomaga w odnalezieniu własnego stylu, zarówno w kompozycji, jak i w interpretacji. Sam wiele nauczyłem się właśnie poprzez podpatrywanie pomysłów innych kompozytorów, np. Rachmaninowa. Zawsze jednak robiłem to po swojemu, co prowadziło do własnych rozwiązań melodycznych i harmonicznych. Obecnie, mam nadzieję, wykazuję się coraz większą indywidualnością oraz świadomością tego co piszę i gram. Próbuję nowych technik, zawsze też będę szukać swoich własnych, nowych pomysłów…
Rozmawiała: Agata Boncler-Bila/Fot. Archiwum Piotra Sołtysika
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj