Mokra zabawa w Wiązownie. Strażacy ożywiają tradycję lanego poniedziałku!
o spokojnej i rodzinnej Niedzieli Wielkanocnej w poniedziałek zaczynało się „szalone” świętowanie. Lany poniedziałek obchodzimy 1 kwietnia. Śmigus – dyngus, czyli wzajemne oblewanie się wodą. Jest to nawiązanie do dawnych praktyk pogańskich, łączących się z symbolicznym budzeniem przyrody do życia i co roku odnawialnej zdolności ziemi do rodzenia.
Przed laty polewanie wodą przechodniów z wiader lub tzw. dyngusówek był dosyć powszechne. Teraz tradycja lanego poniedziałku odchodzi do lamusa, ale nie wszędzie. Jak co roku strażacy z OSP Wiązowna sprawiają mieszkańcom prawdziwego śmigusa-dyngusa. Przejeżdżają przez miejscowości, zapewniając dzieciom i młodzieży mnóstwo mokrej zabawy.
Od rana druhowie przejechali m.in. przez miejscowości: Izabela, Majdan, Góraszkę, Stefanówkę, Boryszew, Duchnów, Kąck, Pęclin i Żanęcin.
Po godz. 14 przejadą trasą:
14.25 Dziechciniec ul. Majowa, Piaskowa, Ziołowa
15.00 Emów ul. Sosnowa, Runa Leśnego
15.15 Wiązowna ul. Lubelska, Boryszewska, Osiedle Parkowe
15.45 Wiązowna ul. Kościelna, Kącka, Słoneczna, Dębowa, Brzozowa, Ogrodowa
17.00 Wiązowna Park Centrum
– Przypominamy, iż podczas lanego poniedziałku zbieramy pieniądze na zakup nowego sprzętu ratowniczo-gaśniczego, który zwiększy bezpieczeństwo mieszkańców naszej gminy – dodają druhowie z OSP Wiązowna. – Wypatrujcie nas i szykujcie wiadra z wodą – zachęcają strażacy do zabawy.
Fot. OSP Wiązowna
Dyngus to słowiański obyczaj?
Już w nocy z niedzieli na poniedziałek wyruszali dyngusiarze i inni przebierańcy, by psocić, figlować i oblewać wodą. Życie towarzyskie w drugi dzień Świąt kwito. Wtedy to odbywały się odwiedziny rodzinne i sąsiedzkie oraz trwało wielkie polewanie. Drugi dzień Świąt Zmartwychwstania Pańskiego integrował społeczność wiejską i sprzyjał nawiązywaniu znajomości, szczególnie pośród ludzi młodych.
– Dziś Poniedziałek Wielkanocny nazywany jest śmigusem-dyngusem. Określenie to powstało z połączenie dwóch odrębnych zwyczajów. Śmigus pierwotnie oznaczał uderzanie gałęziami, rózgami albo palmą. Dawniej w Poniedziałek Wielkanocny był zwyczaj smagania panien po nogach witkami, gałęziami i polewania wodą – podwójne lanie dopóty, dopóki dziewczyna nie złożyła okupu. Dyngus dawał możliwość wykupienia się dziewcząt od podwójnego lania. Znaczy tyle, co branie okupu, wykup. Nie możemy też zapominać, że dyngus to słowiański „włóczebny”, dlatego kiedyś polegał również na chodzeniu po domach z życzeniami i śpiewem, które miało przynieść szczęście gospodarzom – opisuje dr Małgorzata Dziura z Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej. – Włóczebnicy, późniejsi dyngusiarze, za taką wizytę otrzymywali świąteczny poczęstunek, a od dziewcząt pisanki jako oznaki sympatii i wykupu od polewania. Jeśli nie było odpowiedniego podarunku, to robili nieprzyjemne psikusy. Z czasem te wszystkie zwyczaje połączyły się w jeden zwany śmigusem-dyngusem – wyjaśnia dr Małgorzata Dziura.
Fot. OSP Wiązowna
Symboliczne budzenie przyrody do życia
Śmigus-dyngus przebiegał pod znakiem wody i oblewania się. – Zwyczaj ten zachował się do dziś. Ma on korzenie pogańskie i wywodzi się z symboliki wody. Nie czas i miejsce tu na wyjaśnianie znaczenia wody w dziejach ludzkości, ale należy nadmienić, że symbolizuje ona moc tworzenia, oczyszczenia, płodności i uzdrowienia. Powszechne oblewanie się wodą w Poniedziałek Wielkanocny było pewną praktyką magiczną. Człowiek jakby chciał zachęcić przyrodę do naśladownictwa i prosić o zapewnienie odpowiedniej ilości wody potrzebnej do wzrostu roślin na wiosnę. Symboliczne budzenie przyrody do życia jest widoczne w zwyczaju kropieniu wodą święconą ozimych upraw w Wielkanocny Poniedziałek – podkreśla dr Małgorzata Dziura z Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej.
– Jednak to najczęściej chłopcy oblewali dziewczęta. Kawalerowie w ukryciu czyhali z wiadrami i specjalnie zrobionymi z drewna sikawkami lub w wyższych sferach flaszeczkami perfum, by oblać lub przynajmniej skropić pannę. Dziewczęta wrzaskliwie protestowały przeciwko oblewaniu, ale każda chciała być zmoczona, ponieważ to świadczyło o jej atrakcyjności. Zmoczone tego dnia panny miały większe szanse na zamążpójście, a te, które się obraziły, mogły mieć później kłopot ze znalezieniem męża – opisuje dr Małgorzata Dziura. I dodaje, że wtedy wierzono, że woda nie tylko symbolizuje życie, ale także daje urodę – ponoć panna oblana wodą pięknieje i utrzymuje urodę przez cały rok. W ten świąteczny dzień dziewczęta jednak niechętnie opuszczały chaty w obawie przed oblaniem kilkoma wiadrami wody lodowatej o tej porze roku lub wrzuceniem do stawu albo potoku. Sprytni młodzieńcy zawsze znaleźli sposób, by zmoczyć wybraną pannę. Czasami role się odwracały i to panny z wiaderkami wody czatowały za drzwiami chałupy na dyngusiarzy, czyli kolędników wielkanocnych, którzy chodzili od domu do domu. Woda lała się strumieniami i każdy tego dnia był zmoczony.
Wielkanocni kolędnicy
Poniedziałek Wielkanocny był dniem, w którym po wioskach chodzili dyngusiarze. Przebierańcy ci bardzo często wodzili ze sobą koguta, stąd nazwa tego zwyczaju – kurek dyngusowy. – Na początku wykorzystywano do tego żywego koguta, a z czasem jego miejsce zajął sztuczny ptak zrobiony z drewna, gliny lub upieczony z ciasta, przybrany piórami i wstążkami, którego najczęściej umieszczano w wózku dyngusowym i tak dyngusiarze – „koguciarze” – obchodzili domy w całej wsi. Kawalerowie śpiewali piosenki, składali życzenia, grali na skrzypcach, bębnie, zbierali datki, polewali dziewczęta wodą, a wszystko miało charakter zalotów do panien na wydaniu – podkreśla dr Małgorzata Dziura z Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej.
– Chodzenie z kogutem w okresie wiosennym było nawiązaniem do pradawnych wierzeń związanych z wigorem, energią życiową i płodnością. Kogut jako wojowniczy ptak o silnym popędzie rozrodczym, jurności, zawsze pojawiał się w czasie, kiedy należało zadbać o obfitość plonów w nowym cyklu wegetacyjnym, stąd jego obecność również podczas Wielkanocy. Obecność koguta w czasie świąt Zmartwychwstania często była uzasadniana wydarzeniem z życia św. Piotra. Jezus powiedział do niego: Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz (Mt 26,34). W różnych regionach naszego kraju, na przykład w Opoczyńskim, kolędnicy wielkanocni, oprócz koguta, chodzili też z „gaikiem” – zielonym drzewkiem i „pasyjką” – krzyżykiem (Zdzisława Kupisiński, Wielki post i Wielkanoc w regionie opoczyńskim). Wszystkie grupy kolędnicze liczyły na obfity „dyngusek”, czyli podarunek, a przy okazji kawalerowie robili „zwiad środowiskowy”, gdzie, jaka panna mieszka – opisuje dr Małgorzata Dziura z Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej.
Różni przebierańcy odwiedzający chałupy z życzeniami i pieśniami wielkanocnymi to tradycja znana i gdzieniegdzie nadal kultywowana. Dyngusiarze chętnie zapraszani byli do izby i goszczeni świątecznymi smakołykami i napitkami. W śmigus-dyngus nie można było odmówić kolędnikom daru – kawałka kiełbasy, placka, jajek, kieliszka wódki czy drobnej monety, ponieważ mogło to sprowadzić nieszczęście na rodzinę i gospodarstwo.
INNE ARTYKUŁY:
Czasowe zawieszenie przystanków. Zmiany w kursowaniu SKM linii S1 i S10
Rusza nowa linia autobusowa W1 z Otwocka do Warszawy! Mamy rozkład jazdy!
To już pewne! W czwartek rusza powiatowy ekspres do Warszawy! Mamy rozkład jazdy!
Pomóżmy Teosiowi przekroczyć kolejną przeszkodę. Trwa zbiórka na operację!
Bóbr spacerował po Otwocku. Dziki i sarny przed domami w Józefowie i Falenicy
Spowodował straty na 20 000 zł. Teraz jest poszukiwany przez policję
Nie będzie świateł na trasie „801” w Józefowie? Co dalej z przebudową drogi?
Ostrzeżenie dla mieszkańców. Lepiej nie spaceruj z psem w lesie!
Złodzieje u stomatologa. Rozpoznajesz ich? Zadzwoń na policję!
Budują dwa nowe mosty przy rzece i nad kanałem. Modernizacja drogi wojewódzkiej 801 [FOTO]
Otwock powraca do korzeni uzdrowiskowych. Budowa pijalni wód mineralnych!
Budowa ronda przy szpitalu nabiera tempa. Czy Ślusarskiego wytrzyma?
Wycinka lasu koło rezerwatu przyrody „Czarci Dół”. Nadleśnictwo wyjaśnia!
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj