Czy jesteśmy przygotowani na epidemię?
Czy i na jakiej zasadzie PCZ w Otwocku będzie przyjmować pacjentów z podejrzeniem zarażenia koronawirusem?
Na ten moment będziemy przyjmować tylko po to, żeby ich odizolować i przetransportować do szpitala zakaźnego w Warszawie. Natomiast te wszystkie działania muszą być zatwierdzone przez SANEPiD. To znaczy, że na razie rekomendacje są takie, żeby pacjent pozostał w domu, nie wychodził do pracy czy do urzędów. Więc to lekarz odwiedzi pacjenta, a nie odwrotnie. Natomiast w każdym przypadku podejrzenia zarażeniem powinniśmy dzwonić na numer SANEPiDu. My też jesteśmy w stałym kontakcie z SANEPiDem, więc jeżeli pojawi się taki pacjent, mamy przygotowaną izolatkę, pacjenta umieścimy w izolatce i zadzwonimy do SANEPiDu po dalsze rekomendacje. Jeżeli dostaniemy dyspozycję do przewiezienia pacjenta do Warszawy, do Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego, to tam go przewieziemy. Jeżeli SANEPiD każe, by pacjent był u nas, to pacjent pozostanie u nas (w szpitalu PCZ, przyp. red.).
A jeśli szpitale warszawskie nie pomieszczą wszystkich potencjalnych zarażonych?
Jeżeli warszawskie oddziały nie dadzą rady, to wtedy siłą rzeczy będziemy zmuszeni stworzyć oddział zakaźny u nas. Jeżeli by doszło do epidemii to musimy ściśle współpracować z SANEPiDem i wojewodą. ze swojej strony na taki oddział możemy przeznaczyć budynek, w którym mieści się teraz ZOL, z niego przenieść pacjentów tutaj. Tamten budynek jest oddzielny, ma osobne wejście i będzie wtedy jedną dużą izolatką.
Powiedzmy zupełnie po ludzku - czy to aby nie jest trochę na wyrost? W końcu są choroby i zdarzenia z większą śmiertelnością. Na ile to, co się dzieje ma uzasadnienie?
Z tego co słyszę tu i z innych szpitali, to właśnie wszyscy obawiają się bardziej paniki niż samego wirusa. Z tego co mi wiadomo, przypadki śmiertelne to 1, góra 2%, ale są przecież właśnie - inne choroby, są wypadki, samobójstwa; tu nie robi się aż tak wielkiej akcji, a być może powinno się. Nie chcę bagatelizować zagrożenia, ale na chwilę obecną nikt w Polsce nie umarł, owszem, są osoby zarażone, ale to pojedyncze przypadki, a z koronawirusem jest tak, jak przy każdej innej chorobie, gdy organizm jest osłabiony czy cierpi na inne schorzenie. Nawet zwykła grypa może wywołać powikłania, czasem bardzo ciężkie. Koronawirus również tak działa.
Mamy więc w Polsce epidemię czy panikę?
Biorąc pod uwagę liczbę przypadków zarażenia i liczbę osób poddanych kwarantannie oraz szum informacyjny - to raczej panika. Miejmy nadzieję, że to tylko kwestia dwóch-trzech tygodni, wszyscy "nasycą się" informacjami o epidemii i już będą mieli ich dość. Jednak dobrze, że rząd wprowadza rozwiązania systemowe, np. koszty leczenia, przekształcenia oddziału czy całego szpitala w zakaźny, będą finansowane z budżetu centralnego, więc nie obciąży to powiatu.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj