Znamy szczegóły groźnego wypadku Kacpra
Udało nam się dotrzeć do dwóch wspaniałych pań – Renaty i Moniki. To one pojawiły się na miejscu wypadku tuż po tym, jak do niego doszło, one też udzielały pierwszej pomocy Kacprowi i uspokajały roztrzęsione dziewczyny, które o mały włos również mogły być poszkodowane. (Poniżej nasza rozmowa z nimi*)
-Byłyśmy z Moniką dosłownie chwilę po zdarzeniu. Na miejscu dwie młode, potwornie wystraszone dziewczyny szukały chłopaka w trawie, poprosiły nas o pomoc – opowiada nam pani Renata, która wraz z koleżanką udzielała pierwszej pomocy i czekała na przybycie pogotowia. -Gdy go znalazłyśmy, nie było z nim w ogóle żadnego kontaktu. Leżał tylko na trawie i wydawał dziwne odgłosy. Byłam przy nim cały czas. Nachyliłam się nad nim i zdjęłam mu maskę, bo się dusił. Ta maska była strzaskana, ona chyba uratowała mu życie. – mówi pani Monika. -Jak zdjęłam mu kaptur bluzy i pojawiła się głowa cała we krwi, to już był koszmar… Nie przespałam nawet minuty tej nocy. Ciągle ten widok przed oczami. Nawet teraz cały czas się trzęsę, jak tylko mi ten widok stanie przed oczami. A ruszyło mnie tym bardziej, że też mam nastoletniego syna – dodaje. -Czy ma pan jakieś wiadomości? Czy chłopakowi nic poważnego nie jest? – pyta ciągle roztrzęsiona pani Monika.
*
To pani podjęła się pierwszej pomocy?
M.: Tak. Jak pojawiła się krew, dziewczyny się odsunęły. Ale mogły nie mieć doświadczenia, a na pewno były w szoku. Ja trzymałam go mocno cały czas, całym ciałem przyciągałam do ziemi żeby się nie ruszał, bo dostał konwulsji, wykonywał jakieś nieskoordynowane ruchy. I tak czekaliśmy na pogotowie. Pierwsza przyjechała straż, od strony Kraszewskiego. Dopiero po dwóch telefonach. Później pogotowie, na koniec policja.
Widziałyście panie samo zdarzenie?
M.: Nie, byłyśmy tuż po. Straszne – te dwie dziewczyny w szoku, chłopak leżący bezwładnie, krew…
R.: Dziewczyny nam opowiedziały. Jechały rowerami tą samą ścieżką. Tam nie ma światła, bo zasłaniają drzewa, więc jedna z nich włączyła latarkę. Być może chłopak się wystraszył, że na nie wpadnie, bo jechał bardzo szybko. Starał się je wyminąć czy zahamować, nie wyrobił się i wpadł na słupek. Tych słupków faktycznie nie widać, nawet, jak się ma dobre oświetlenie. Dziewczyny opowiedziały, że wyleciał w powietrze jak z katapulty. Potem zaczęły go szukać, a po chwili przejeżdżałyśmy my.
To panie zadzwoniłyście po pomoc?
R.: Pierwsze zadzwoniła jedna z tych dziewczyn. Chyba od razu. Ale nikt nie przyjeżdżał, więc zadzwoniłam raz jeszcze na 112. Może nie mogli znaleźć miejsca wypadku. W każdym razie pierwsza pojawiła się straż pożarna, a i to po długim oczekiwaniu, potem inni.
Jak dowiedzieliśmy się od pana Andrzeja, taty Kacpra, rower był przystosowany do jazdy po zmierzchu i w pełni sprawny. Kacper dbał o to, żeby pojazd miał mocne światła przednie i tylne, by technicznie był bez zarzutu, posiadał doskonałe hamulce. Ze swojej strony nie zamierzamy ferować wyroków. Was też prosimy o to samo! Teraz najważniejsze jest zdrowie młodego, pełnego energii i inteligentnego człowieka, który dopiero co wszedł w dorosłe życie!
Nasze poprzednie publikacje na temat wypadku, w którym ucierpiał 18-letni Kacper, znajdziecie TUTAJ i TU.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj