W tym kościele Świąt nie będzie...
Na terenie gminy Osieck, w miejscowości Pogorzel, znajduje się piękny zabytek z początków XX wieku, a także pamiątka po jednym z odłamów chrześcijaństwa – Mariawitach. Zdesakralizowany, zaniedbany, nie przyznaje się do niego ani Kuria w Siedlcach (choć jest pod jej opieką), ani ksiądz proboszcz parafii w Osiecku, ani Urząd Gminy, ani Wojewódzki Konserwator Zabytków. Ale ten kościół to też parafia – chyba najmniejsza parafia mariawicka w Polsce, bo obecnie liczy tylko dwoje wiernych – małżeństwo – Kamilę i Tadeusza Zawadów.
To bardzo ciepli ludzie, a rozmowa z nimi to sama przyjemność. Od razu przypomniały mi się rozmowy z moją babcią i dziadkiem, które prowadziłem z nimi jeszcze jako dziecko. Również i oni mieli wiele ciekawych historii do opowiedzenia, których uwielbiałem słuchać.
Powodem mojej wizyty była oczywiście ciekawość, ale także próba dowiedzenia się u źródła o powstaniu i dziejach kościoła Mariawitów w Pogorzeli koło Osiecka. Stąd też powstał wywiad, którego wersję wideo znajdziecie na naszym fanpage'u – Halootwock - na Facebooku.
Kim są i skąd pochodzą Mariawici?
Mariawityzm to jedno z wyznań chrześcijańskich, a jedyne pochodzenia czysto polskiego. Pod koniec XIX wieku, dokładnie 2 sierpnia 1893 roku, siostra Maria Franciszka (czyli Feliksa Kozłowska) doznała objawienia w kościele seminarium duchownego w Płocku, przed ołtarzem Matki Boskiej Anielskiej. Ta założycielka i matka przełożona Zgromadzenia Sióstr Ubogich Świętej Klary, otrzymała objawienie nazwane Dziełem Wielkiego Miłosierdzia. To początek mariawityzmu.
Sama nazwa pochodzi od łacińskiego Maria vitam imitantes, co oznacza naśladujący życie Maryi. To wyraz pójścia ścieżką Matki Bożej, jej miłości, czystości, pokory i modlitwy. Istotą wyznania jest dostrzeżenie ratunku i odnowy moralnej poprzez cześć dla Przenajświętszego Sakramentu, objawiającej się częstym przyjmowaniem Komunii Świętej i adoracją Przenajświętszego Sakramentu, a także zaufaniu miłosierdziu Matki Bożej. Na kanwie Objawienia siostry Marii Franciszki powołane zostało Zgromadzenie Kapłanów Mariawitów.
Ruch mariawicki nie spotkał się z aprobatą władz kościelnych w Rzymie, mimo iż pierwsi księża wywodzili się z elity duchowieństwa rzymskokatolickiego. Albo może właśnie dlatego. Byli oświeceni i inteligentni – prawie wszyscy byli profesorami seminarium. Działali również dla wiernych – zaangażowali się w pracę duszpasterską, nie pobierali opłat za posługi – tym właśnie zaskarbili sobie sympatię i rzesze zwolenników, głównie w parafiach wiejskich. Jednak papież Pius X dostrzegł w ich działaniu zagrożenie dla skostniałego systemu hierarchii kościelnej i mimo prób czynionych przez Mariawitów by oficjalnie uznać ich ruch – obłożył imienną ekskomuniką przełożonego Zgromadzenia, ks. Jana Marię Michała Kowalskiego, oraz – pierwszy raz w historii chrześcijaństwa – założycielkę ruchu – siostrę Marię Franciszkę Feliksę Kozłowską. Za dzień wyłączenia mariawitów z Kościoła rzymskokatolickiego uważa się 30 grudnia 1906 roku.
Za to 28 listopada 1906 roku władze carskie oficjalnie uznały Związek Mariawitów na terenie cesarstwa rosyjskiego i pod zaborem. Jednak wydano również nakaz opuszczenia przez przynależących do Zgromadzenia kościołów parafii rzymskokatolickich. Wtedy właśnie, w ciągu 4 lat, mariawici zbudowali 38 kościołów i 34 kaplice. W kolejnych latach liczba wiernych wzrosła do ponad 45 tysięcy, jednocześnie działalność oświatowa, opiekuńcza i kulturalna mariawitów zaowocowała powstaniem licznych szkół, przedszkoli i żłobków (zwanych wówczas „ochronkami”), a także przytułków i tanich kuchni.
Jak wspominają moi rozmówcy, podobnie było w Pogorzeli. Tutejsza świątynia przez wiele lat była miejscem prężnie działającym, a wierni którzy samodzielnie ją wybudowali chętnie uczestniczyli w nabożeństwach. Niestety, w kolejnych latach nastąpił rozłam w mariawityzmie. Ale o tym przeczytacie więcej w wywiadzie!
Świątynia mariawitów w rejestrze zabytków
Później budynek kościoła przez długi czas wynajmowało jedno małżeństwo, wtedy dbali o sam kościół i otoczenie, było wszystko uporządkowane, organizowane były wystawy, przyjeżdżały wycieczki z zagranicy. Nawet, gdy najemcy zrezygnowali, to stary proboszcz z parafii osieckiej delegował kościelnego czy ministrantów, żeby skosili trawę czy posprzątali teren.
Pani Kamila wraz z mężem mają żal do obecnego proboszcza, że w ogóle nie interesuje się losem kościoła. -Chyba chcą żeby to upadło w ruinę - mówi. Wcześniej próbowali nakłonić proboszcza, żeby odprawiał co niedziele mszę, dla ludzi, którzy są starsi, schorowani i nie mogą dojechać do Osiecka. Wierni deklarowali, że sami uprzątną kościół, zamówią lub wykonają własnoręcznie ławki, ołtarz… Niestety księża z Osiecka nie wyrazili chęci.
W internecie, na Wikipedii można przeczytać, że kościół stoi zadbany a teren wokół niego jest uprzątnięty. Nic bardziej mylnego. Na chwilę obecną teren porastają już trawa i krzewy, dzikie wino znalazło drogę przez wybite szyby i pnie się wewnątrz kościoła. Próby skontaktowania się z proboszczem parafii w Osiecku spełzły na niczym – nie znalazł czasu, żeby porozmawiać, a może chciał uniknąć odpowiedzi na pytanie, czy skoro kościół Mariawitów oficjalnie należy do kurii w Siedlcach, a więc podlega pod Osieck – będą poczynione jakiekolwiek prace, aby zabezpieczyć i oczyścić budynek i teren? Podobnie sama kuria i Konserwator Zabytków nie znaleźli czasu ani na rozmowę, ani na odpowiedź na maile z pytaniami. Panie z Urzędu gminy Osieck odesłały mnie do proboszcza. Zaklęty krąg. A ten piękny zabytek sakralny i pamiątka po Mariawitach niszczeje na oczach dwojga ostatnich wiernych w Pogorzeli.
Więcej, niż tylko kościół
Skąd się wziął kościół i mariawici tu, w Pogorzeli?
p. Kamila Zawada: Księża, którzy przystąpili do mariawityzmu działali właśnie tak, że jeździli i nawoływali…
p. Tadeusz Zawada: tu nie tylko Pogorzel ale i całe Powiśle należało do Mariawitów, w Osiecku też.
K.Z.: W Osiecku budowali kościół, to Żydzi budowali, i jak tam skończyli to tu pobudowali. Skończyli w Osiecku, zbudowali i w Pogorzeli.
T.Z.: Cegły wypalali w Natolinie, potem zwozili to wszystko na żelaznych wozach
K.Z.: W te lata to była bieda wszędzie, i wystawić taki kościół… I tu dzwony były, tylko w wojnę Niemcy zabrali dzwony…
Czy duża tu była parafia?
K.Z.: Tu należało kilka wiosek prawdopodobnie, tyle co się z opowieści rodziców słyszało… I Mariawici jako pierwsi zaczęli odprawiać msze po polsku… A przecież kościół rzymskokatolicki nie godził się na to, na zmianę języka, musiało być wszystko po łacinie…
Ale Mariawici prowadzili również działalność edukacyjną, społeczną…
K.Z.: Gdzie kościół powstawał w parafii, to zaraz plebania, szkoła, ochronka dla dzieci biednych, dla matek opuszczonych, i rękodzieła różnego rodzaju uczyli, tak, że mógł każdy pracę znaleźć… I bardzo dużo sióstr należało, jako zakonnice, bo w tych czasach pracy nie było, to te dziewczęta które chciały coś umieć to gromadziły się właśnie w tych parafiach mariawickich.
Wtedy, gdy byli tu Mariawici, nie było żadnych szkół państwowych?
K.Z.: Wtedy nie było, a tu przy kościele była szkoła. Pobudowana była plebania i tam dzieci chodziły do szkoły. No i uczyli swetry robić, tak jak dawniej na tych krosnach chodniki, takie różne prace, które się przydały w każdym gospodarstwie.
T.Z.: Wtedy, kiedy tu była szkoła to jeszcze w Osiecku nie było szkoły żadnej. Mój ojciec, moja babcia nie umieli pisać, nie umieli czytać, tylko moja mamusia umiała.
K.Z.: Najpierw w Cegłowie była główna parafia i tam właśnie przyjętych było dużo chłopców i dziewcząt i tam właśnie skończyła cztery klasy męża mama. I tak przy każdym kościele. W Płocku to piekarnia, rozlewnia wód gazowych, dopiero niedawno rozwiązano szkołę przy świątyni.
A co się działo po I wojnie światowej?
K.Z.: Powstał rozłam w mariawityzmie. Główny biskup, który zarządzał wprowadził reformę. I wtedy od tamtego czasu wielu ludziom się nie podobało i odstąpili.
T.Z.: Ale i kościół katolicki – straszna tu nagonka była na Mariawitów.
K.Z.: Przecież tu były prześladowania straszne. Ja jeszcze pamiętam w swoich stronach, do autobusu poszłam to wyzywali.
T.Z.: Jak dzieci szły do szkoły to od imbecyli…
To był pierwszy kościół, który zlikwidował celibat, ale nie wszystkim się to podobało
K.Z.: I wtedy właśnie, kiedy były wyświęcane kobiety na kapłanki i celibat zniesiony, wtedy właśnie dużo ludzi odstąpiło. I powstały dwie odrębne – jedna w Felicjanowie, którą zarządzał arcbp. Kowalski i druga w Płocku, tak jak było wcześniej.
A teraz?
T.Z.: W kościołach się robi coraz luźniej, nie tak jak było…
K.Z.: Młodzi nie chodza do kościoła, nie maja chęci, czasu, do pracy jeżdżą, rodziny zakładają… A dawniej całe rodziny chodziły.
Jak to jest z państwem? Teraz nie macie kościoła, jest tylko kaplica…
K.Z.: Jest kaplica, i raz w miesiącu przyjeżdża siostra z Warszawy i odprawia mszę… Ale jak są jakieś okazje to do kościoła do Osiecka idę. I ksiądz po kolędzie przychodzi, opłatek przynoszą, my przyjmujemy chętnie, przecież to nic zdrożnego. Pijak przyjdzie i trzeba wysłuchać głupot to czemu księdza nie przyjmę? Jehowi często przyjeżdżają, to ludzie zamykają drzwi, a jak tu wejdą, porozmawiają, przecież o Bogu mówią. Msze były jeszcze odprawiane po wojnie, Pogorzel została przejęta przez Felicjanów, więc głównie siostry odprawiały tu msze. A w Płocku tylko księża.Jak przyszłam do tej wsi, to jeszcze w 58 roku msze tu odprawiano, jeszcze w 60, ksiądz był. Później przekazali kościół na państwo, w latach 70-tych, i państwo pobudowało nową plebanię, a państwo wyremontowało kościół, krokwy powymieniali, każdą uszkodzoną dachówkę i cegłę wymienili.
T.Z.: Ludzie pościli, ale każdy musiał żywic tych murarzy i rzemieślników. Komuniści go wyremontowali…
K.Z.: A teraz wszystko niszczeje. Remontowali, bo to już był zabytek.
Cały wywiad w wersji wideo znajdziecie TUTAJ.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj