03.07.2024 13:07

To ona skazała Miśka na okrutną śmierć nad Wisłą. Teraz za to odpowie!

Ta sprawa wstrząsnęła całą okolicą! Kilka dni temu pisaliśmy o właścicielce owczarka niemieckiego, która w bestialski sposób chciała się pozbyć Miśka. Teraz za to odpowie. O szczegółach sprawy pisaliśmy tydzień temu (26 czerwca).

Bezduszna kobieta chciała, aby zwierzę cierpiało i umierało w męczarniach. Założyła mu dwa kagańce i zaprowadziła w odludne miejsce nad Wisłą w Józefowie. Tam przywiązała Miśka do krzaków i zawiązała kilka supłów, aby pies nie miał szans się uwolnić… Misiek szamotał się i za wszelką cenę próbował uwolnić. Było bardzo gorąco, więc zaczął kopać dół, aby w jakiś sposób ukryć się przed palącym słońcem.

Ratunek w ostatniej chwili

Nie wiadomo, jak długo tam był i zginąłby w męczarniach, gdyby nie spacerująca para z Józefowa. Pani Elisa i jej partner usłyszeli słabe, żałosne wołanie. To oni ocalili Miśka i powiadomili Straż Miejską w Józefowie. – Podeszłam bliżej i okazało się, że pies był specjalnie uwiązany na smyczy, która była zawinięta wokół gałęzi i to w kilku miejscach. Był nawet supeł. To nie mogło się stać przypadkowo, psy nie wiążą węzłów! – podkreśla pani Elisa. I tłumaczy, że zwierzę może się zaplątać w smyczy, ale węzła nie zrobi.

Misiek trafił do kliniki weterynaryjnej. Pies był skrajnie wyczerpany i odwodniony. W klinice doszedł do siebie i mógł trafić do nowego domu. Pies mieszka już u nowej rodziny, gdzie ma do dyspozycji ogromny ogród i jest dosłownie wpatrzony w nowych opiekunów, którzy zabierają go na długie spacery, także na wycieczki poza miasto. Okazało się, że Misiek uwielbia podróżować samochodem.

Finał psiej tragedii

Sprawą zajęła się policja, która w ciągu dobry ustalili, kim jest właścicielka. – To 43-letnia kobieta – mówi sierż. szt. Patryk Domarecki z Komendy Powiatowej Policji w Otwocku. I dodaje, że w wyjaśnieniu sprawy, pomocny okazał się wszczepiony chip, który był dobrym punktem wyjścia do dalszych działań policjantów. – Śledczy ustalili, że zwierzę było przywiązane przez cztery dni do drzewa bez wody i pożywienia. Pies dodatkowo miał założone dwa kagańce, uniemożliwiające mu przegryzienie smyczy, co skazywało go na powolną śmierć w męczarniach. 43-latka usłyszała już zarzuty. Odpowie za znęcanie się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Grozi jej do 5 lat pozbawienia wolności – podkreśla sierż. szt. Patryk Domarecki. I dodaje, że kobieta została objęta policyjnym dozorem.

Txt. AJ, fot. KPP Otwock, archiwum prywatne