O słodkich podróżach w „Perle”
Nazwisko Andrzeja Michalika nie raz pojawiało się na łamach naszej gazety, a to za sprawą jego „słodkich wypraw”. Mieszkaniec Karczewa, latem 2016 roku samotnie przepłynął Wisłę kajakiem. Rok później, przeszedł wzdłuż wybrzeża Bałtyku ze Świnoujścia do granicy z Rosją. Nie byłoby to tak spektakularne, gdyby nie fakt, że od 30 lat zmaga się z cukrzycą typu 1. Wyprawami chciał udowodnić wszystkim cukrzykom, że choroba to nie wyrok i przy odpowiednim postępowaniu, wciąż można spełniać swoje marzenia.
Podróżnik kilkukrotnie spotykał się z młodymi ludźmi, aby poprzez opowieść o „Słodkiej Wiśle” i „Słodkim Bałtyku” zmotywować ich do działania. Tym razem postanowił odwiedzić otwockich seniorów.
Spotkanie 18 kwietnia w klubie „Perła” przy ul. Sportowej, Andrzej Michalik rozpoczął od relacji z przygotowań do obu wypraw. -Każda była zupełnie inna. Podczas Słodkiej Wisły liczyły się mocne ręce, przy Słodkim Bałtyku – silne nogi. Jednak to, co było wspólne dla obu podróży to dobra kondycja – mówił podróżnik. Zarówno kajak, jak i wyprawa piesza były dla pana Andrzeja niezwykle wymagające kondycyjnie. Podczas „Słodkiego Bałtyku”, jednego dnia robił średnio 35 km po piachu.
Od samego początku, podróże nie były słodkie – na przekór ich nazwom. Nie rozpieszczała pogoda, a także sprzęt. Burze, ulewy, sztormy, dziurawy kajak i felerne obuwie, a do tego groźne zatrucie i gorączka – to tylko nieliczne z wyzwań, które stanęły na drodze podróżnika. Podczas spotkania z seniorami, Michalik podsumował to jednak następująco: -Jestem szczęśliwy, że żadna sytuacja mnie nie złamała. Wada w kajaku – i co z tego? Pęcherze na stopach – trudno się mówi. Nie mogłem się poddać. Myślałem sobie – to wszystko minie, a satysfakcja z osiągniętego celu zostanie na zawsze.
I opłaciło się. Podczas spotkania, zostało wyświetlone prawie 200 prywatnych zdjęć pana Andrzeja z podróży. Większość z nich ukazywała piękne pejzaże – wschody i zachody słońca, przyrodę, zwierzęta i niespotykane na co dzień zjawiska. -Gdybym się poddał, nie widziałbym tego wszystkiego - powtarzał wędrowiec. Oprócz pięknych miejsc, na drodze do celu pojawiali się wspaniali pomocni ludzie, nie raz ratując podróżnika z opresji. -Ludzie byli skarbem tych wypraw - mówił pan Andrzej.
Seniorzy chętnie zadawali pytania i dzielili się swoimi wrażeniami. Niektórzy z nich rozpoznawali miejsca sfotografowane przez wędrowca. Organizatorzy zapowiedzieli, że chętnie po raz kolejny ugoszczą pana Andrzeja i z niecierpliwością czekają na jego nowe szalone wyprawy.
Podróżnik nie spoczywa na laurach – tego lata rusza w kolejną trasę. Wciąż będzie odkrywał zakamarki naszego kraju. Przebędzie ok. 700 km z północy na południe Polski – to jedyne, czego udało nam się dowiedzieć. Jak zapowiedział, więcej dowiemy się w swoim czasie. Nie pozostaje nam nic innego, jak trzymać kciuki za kolejne spełnione marzenia!
Relację wideo ze spotkania znajdziecie na naszym FB!
Martyna Kędziorek
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj