- Nie byłoby tak dobrych filmów Kieślowskiego bez muzyki Zbigniewa Preisnera. To było genialne połączenie. To się zdarza tylko raz na jakiś czas, że reżyser sobie wybierze twórcę muzyki i powierza mu swoje następne filmy. Tych filmów przecież było tak dużo, a wszystkie są świetne– mówi Marek Niedźwiecki, dziennikarz muzyczny.